opowiadania kwarantannowe

Gołębnik

27 kwietnia 2022

Cały kolejny tydzień Tarnawicki miał dyżur nocny, toteż nie mógł on wprowadzić chłopaków w dalsze etapy związane z nową budowlą, a oni jakoś za specjalnie nie zastanawiali się nad jej przeznaczeniem i sensem włożonego w jej powstanie wysiłku. Właściwie to rzadko kiedy zastanawiali się nad sensem czegokolwiek. Poprawczak nauczył ich funkcjonować „na gwizdek”… wszystko robili albo z powodu regulaminu, albo z powodu wychowawcy, albo z powodu przeciwstawieniu się pierwszym dwóm przesłankom. Tyle im wystarczyło, reszta ich nie zajmowała. To także jeden z powodów, dla których Tarnawicki wymyślił dla nich program Ptak – nauczyciel wolności. Marzeniem ich wychowawcy było przywrócić im wolność wewnątrz murów Zakładu i trzeba przyznać, że oprócz aprobaty dyrektorki był w tej misji zupełnie osamotniony. Gdzieniegdzie dało się słyszeć nawet kpiny z tego pomysłu. Gdy tylko przy jakiejś okazji nauczyciel warsztatów rzucił w klawiszówce przy wicedyrektorze Zakładu ds. szkoły i dwóch innych wychowawcach, że w grupie czerwonej pojawią się niebawem gołębie, ktoś z dozą dużej uszczypliwości skwitował pomysł mniej więcej w tych słowach:
…gołębie, mówisz? No tak, to gatunkowo najbliższe zwierzęta dla tych degeneratów. Szare, tępe, tylko żrą i srają gdzie popadnie. A, no i te brudasy żyją głównie na ulicy, czyli dokładnie tak samo jak nasze brudasy przed zakwaterowaniem i po opuszczeniu tego państwowego hotelu.
Paweł Tarnawicki postanowił wprowadzić podopiecznych w szczegóły w trakcie jednego z comiesięcznych spotkań porządkowych z obydwoma wychowawcami. Tak więc w obecności swojego kolegi Roberta Nitwickiego – który był równie niewtajemniczony w projekt i równie względem niego obojętny, co wychowankowie – autor przedsięwzięcia począł wyjaśniać:
Panowie, ponad tydzień temu własnymi rękoma postawiliście na strychu gołębnik. Jeszcze raz bardzo dziękuje za Waszą pracę i gratuluje Wam efektu. Zapewne część z Was (Tarnawicki mimo całego swojego optymizmu nie wierzył w to, co właśnie wypowiadał) zastanawia się co dalej, po co nam ta budowla. Otóż Panowie – zostajemy hodowcami. Jutro, najpóźniej pojutrze, spodziewamy się kuriera, który przywiezie 25 gołębi pocztowych. Zamówione są już obrączki identyfikacyjne i reszta formalności w Polskim Związku Hodowców Gołębi. Teraz przeczytam nowe obowiązki, jakie każdy z Was podejmie w związku z hodowlą.
Po tych słowach nastała wrzawa. Gdzieniegdzie słychać było bluzgi i zapewnienie, że przyszli opiekunowie ptaków szybciej ukręcą im głowy lub wyłamią skrzydła, niż spędzą choćby minutę swojego czasu na pracy przy tych zasrańcach. Tylko Nitwicki nic nie mówił. Patrzył w stronę Pawła, kiwał głową (kłamiąc, że aprobuje tę inicjatywę) a w myślach bardzo poważnie zastanawiał się, czy samemu nie dołączyć do grupy chcącej utylizować ptaszyska.
Później będziecie komentować – stanowczym głosem przerwał rozproszenie Tarnawicki – obowiązków nie jest dużo, ale to żywe stworzenia, oczekuję od Was większej odpowiedzialności i sumienności niż przy myciu korytarzy i innych pracach dom… – wychowawca nie dokończył tego newralgicznego słowa i szybko zamienił je mówiąc – pracach porządkowych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *