Drobno zmielone ziarna brązowej intensywnie pachnącej kawy zasypały dno dwóch kubków, by pod wpływem kontaktu z wrzątkiem zamienić się w wywar, który jednym pozwala oszukać organizm kofeinowym zastrzykiem energii, a drugim zwyczajnie połechtać podniebienie gorzkim intensywnym smakiem. Dziennik to jedno z tych narzędzi, które pozwala wszystkim udawać, że misja Zakładu jest realizowana, że kara odosobnienia ma sens, oraz że wychowawcy rzeczywiście wychowują. W nim odbywający karę ma imię i nazwisko, datę i miejsce urodzenia, ma swoją historię życia syntetycznie zamkniętą w zdaniach pozbawionych negatywnych emocji i słów. W dzienniku wszystko jest proste. Robert Nitwicki śmiesznie szepcząc przez minimalnie rozchylone wargi, zapisuje w odpowiedniej rubryce zdanie, które o ironio czyni go wolnym od poprawczaka na najbliższych dwanaście godzin:
14 stycznia 2020
Przekazanie grupy
o godzinie 8:15 zgodnie z harmonogramem dyrektora ZP Gdańsk – Oliwa z dn. 3 września 2019 roku dot. godzin pracy wychowawców grup przekazuję opiekę nad grupą wych. Pawłowi Tarnawickiemu.
W momencie zdawania opieki problemów w grupie nie stwierdzono.
Po postawieniu kropki Robert popatrzył na Pawła, wziął głęboki łyk kawy i z charakterystycznym zaciągnięciem powietrza po przełknięciu kofeinowego płynu powiedział:
No to Pawełku, teraz masz 12 godzin na zweryfikowanie swojej miłości.
Zamaszystym ruchem prawej dłoni podpisuje w dole informację swoim nazwiskiem, ściska dłoń Pawła i wrzucając na siebie w progu drzwi popękaną skórzaną kurtkę, znika za pierwszą kratą. Przez chwilę słychać jeszcze jak zeskakuje z dwóch lub trzech ostatnich stopni, ale po chwili albo jest już na dole, albo dźwięk uderzającej podeszwy o podłogę zwyczajnie nie dochodzi na poddasze. Tarnawicki dopija swoją kawę, wpisuje w dziennik przejęcie grupy i od razu pierwszy punkt, którym jest zejście równo o 8:20 do stołówki na śniadanie.
Przy kracie wszyscy pojawiają się punktualnie. Panuje wrzawa, co jakiś czas słuchać niewyraźne bluzgi – te narastają, gdy strażnicy długo trzymają ich przy kracie, co niemal zawsze robią w celu upokorzenia chłopaków. W rozświetlonej białym zimny światłem rodem z fabryki stołówce mijają się z wychodzącą „grupą zieloną”, która podobnie jak oni swoją nazwę bierze od koloru uniformów. Ich oddział mieści się na drugim piętrze, czyli ich sufit, to podłoga poddasza.