– Bocian tak tylko żartował Panie wychowawco – wtrącił Długi, który, co wszyscy wiedzieli, pieniędzy tracić nie lubił – to debil, ale nie groźny. Co my niby możemy dla Pana zrobić na tych przepustkach.
– Praca nie jest trudna. Pod biurkiem mam klatki z trzema gołębiami z naszego strychu. Chodzi o to, żebyście zabrali je ze sobą do swoich miejscowości i wypuścili dopiero jak wysiądziecie z pociągu. Oczy Tarnawickiego przeskakiwały teraz patrząc po kolei na twarz każdego z trójki, chcąc wyczytać z niej czy zrozumieli i czy wykonają zadanie.
– I co, to tyle? Dostaniemy po dwie dychy za przewiezienie zasr… gołębi i wypuszczeni ich po dojechaniu, tak? – pytał z lekkim niedowierzaniem Roman
– Tak, mówiłem Wam, że praca nie jest trudna. Czekam na decyzję, ale nie będę stał w tym kiblu do jutra, słucha! Wchodzicie w to?
Wszyscy trzej wychodzili po niecałej godzinie z zakładu w swoich zwyczajnych ubraniach, z zarzuconymi na jedno ramię plecakami i z małymi drucianymi klatkami, które z lekka bujając się w powietrzu, uderzały delikatnie o ich kolana. Na każdej klatce był zapisany indywidualny numer gołębia – ten sam, który widniał na żółtej obrączce przyczepionej do nogi ptaka. Nim doszli do dworca, wypalili po dwa papierosy, a w małym ponurym sklepiku, kupili po puszce najtańszego piwa, które wypili, wysyłając tym samym do organizmu komunikat: PRZEPUSTKA!
W ciągu 50 minut wszyscy trzej wychowankowie Zakładu, a co za tym idzie także trzy gołębie, byli już w swoich pociągach. Właściwie nie wiadomo dokąd jadą. Każdy z nich wsiadł do pociągu, którego relacja wskazuję na miejsce zadeklarowane w dokumentach (bo nawet sobie nawzajem nie ufają i choć się lubią, to żyją według zasady, że zdradzić cię może każdy), ale to wcale nie oznaczało, że do tego miejsca dojadą. Z punktu widzenia zadania, jakie dał im Paweł Tarnawicki, nie było to ważne. Cała istota sprawy polegała na tym, żeby gołębie znalazły się poza Gdańskiem… i żeby trzech kurierów było przekonanych o tym, że gołębie rzeczywiście opuściły Zakład. Gdy w różnych odstępach czasów dotarli do celów swojej podróży.