Wielmożny Panie Pawle – proszę wybaczyć tą poufałość – Panie Tarnowicki. Niechże Pan nie protestuje, liberum veto tu nie obowiązuje i nikogo z tych, których Pan przecież tak ceni, jak Pan dostrzega nie obchodzi. To przecież Pańska diagnoza świata i Pańscy bohaterowie, czyż nie?
Tarnowicki stal zmieszany. Nie sposób było odmówić racji profesorowi. W czasie jego konsternacji Tull – Juszyński rzekł: When in Rome, do as the Romans do. Tarnowicki pobladł, ale nim zdążył jakkolwiek zareagować, gwar ucichł, tworzący go wyparowali, a wraz z nimi zniknął także tajemniczy profesor. Został sam pośrodku pustej Sali Restauracyjnej. Nie miał pojęcia, co się wydarzyło i w czym wziął udział. Nie wiedział nawet, czy wydarzenia ostatniej godziny w ogóle zaistniały w świecie rzeczywistym. Pierwszy raz w życiu Tarnowicki nie wiedział nic i pierwszy też raz nie udawał, że jest inaczej. Tak jak wszedł do Sali, zdecydowanie chwytając klamkę na siedem minut przed planowaną godziną rozpoczęcia, tak też teraz ją opuścił, a drzwi nawet przez moment nie stawiały mu oporu. W miejscu stojącego wcześniej szyldu stał teraz inny. Spojrzał na niego mimochodem, szukając jakiegokolwiek wytłumaczenia tego zajścia.
LUCTUS
DOM POGRZEBOWY
KOMPLEKSOWA POMOC W ORGANIZACJI POGRZEBÓW I STYP.
Vitae brevis cursus, gloriae sempiternus
Życie jest krótkie – chwała nieśmiertelna.
Marcus Tullius ~ Cicero
Tarnowicki wyszedł na Plac. Świeże powietrze i widok wieczornego rozgwieżdżonego nieba cieszył go teraz, jak kogoś, kto odzyskał po długim czasie wolność. Chciało mu się śpiewać, tańczyć, krzyczeć, ale najbardziej chciało mu się zapalić papierosa, którego niestety ze sobą nie miał. Do domu wrócił pieszo. Po drodze nucił piosenki, które znikąd przychodziły mu na pamięć, a nawet przebiegł przez jezdnie na ostatnią chwilę, głupio się przy tym uśmiechając. I nie robił sobie z tego powodu wyrzutów – dziś usłyszał ich za wiele – i potrzebował dla równowagi choć przez moment zadowolić się z tego, jak jest.