Chcę dziś podzielić się wierszem, który zrodził się we mnie, i który udało się przelać na papier jako refleksję obserwacji wydarzeń z ostatnich dni. W liceum dość ostro patrzyłem na romantyków – których skądinąd bardzo lubię czytać – uważałem, że to bardzo niemęskie zamienić szablę na pióro, podczas gdy inni walczą. Choć kontekst dzisiejszy jest zupełnie różny od tego XIX wiecznego, to jakoś łatwiej przychodzi mi powiedzieć, że teraz bardziej ich rozumiem. Oto moja krótka refleksja:
Wyraz serca
Ulepiony z gliny w proch obrócę się rychło
Serce moje żywo biło, dziś jakby ścichło (…)
Podział to demon nasz polski naród trawiący
Tu wrogiem jest każdy inaczej myślący
Dla jednych coś jest czarne, dla drugich jest białe
Ciągła niezgoda to to, co u nas jest stałe
Czy jeszcze będzie pięknie, czy będzie normalnie?
Ręka brata na brata wzniesiona, nie ujdzie bezkarnie
Ziemia nasza od zawsze krwią braci zraszana
Gdzie prowadzi nienawiść – tak dobrze nam znana?
Może trzeba upaść i spojrzeć z niskości
Zdeptanym będąc zobaczyć waśni marności
Krwi rosę odczuć policzkiem rozgrzanym krzykiem
Uchwycić, że niezgoda stała się nawykiem
Jakże byłoby pięknie i jakże normalnie
Rękę zgody do brata wyciągnąć błagalnie
Ziemię polską użyźnić uczucia potęgą
Pójść i kochać – miłości okryć się siermięgą
(…) Oby teraz przyszła śmierć, zeń zaś zmartwychwstanie
Nowy lud sercem nowym wróci pojednanie